
Ello – prosty, piękny i wolny od reklam serwis społecznościowy
Nie ostygł jeszcze trup serwisu Diaspora, nie osłabł jeszcze hype na Ask.fm i nie wszyscy jeszcze zrozumieli, o co chodzi z Tinderem, a już na horyzoncie pojawia się nowy serwis społecznościowy.
Ello, jak twierdzą jego twórcy powstał jako niewielka i prywatna (sic!) sieć zrzeszająca grafików i artystów. Podobno jednak tak wiele osób chciało się do niej przyłączyć, że udostępniono jej wersję publiczną.
W trakcie tworzenia tego wpisu, co godzinę do Ello dołącza ok. 40 tys. osób spragnionych nowego, wspaniałego świata. Twórcy serwisu, jak głoszą w opublikowanym manifeście, pragną świata (internetu) bez reklam, a media społecznościowe winny wrócić, ich zdaniem, do korzeni.
Your social network is owned by advertisers. Every post you share, every friend you make and every link you follow is tracked, recorded and converted into data. Advertisers buy your data so they can show you more ads. You are the product that’s bought and sold.
Po krótce, chodzi o odsunięcie od społeczności czynników monetyzujących i pasożytujacych na treściach generowanych przez użytkowników. Ello ma być w założeniu miejscem, które pomaga tworzyć i kreować wartościowe treści oraz pozwala cieszyć się życiem. Mimo że owe założenia brzmią jak wyjęte z Manifestu Komunistycznego, nowy projekt „zażarł”, a ludzie rozbijają się o zaproszenia. Podobnie jak w przypadku Google+ nie wystarczy przyjść z ulicy i założyć konto – konieczne jest zaproszenie (invitation only). Wzmacnia to tylko wrażenie elitarności i nakręca społeczność chcących dołączyć do nowego serwisu.
Trzeba uczciwie przyznać, że Ello to serwis intuicyjny i czytelny, a projektanci postawili na przyjazne i minimalistyczne UX. Należy jednak pamiętać, że nawet najlepiej zaprojektowany serwis społecznościowy bez treści jest niczym więcej jak tylko kolejną nowością w świecie social media.
Oczywiście za wcześnie na oceny, ale bądźmy realistami, przebić się będzie trudno i początkowy efekt kuli śniegowej może nie wystarczyć. Popatrzmy na wspomniany już Google+, które owszem znalazł swoją niszę, ale chyba tylko dzięki potężnemu wsparciu od Google i efektowi synergii z innym usługami. Do tej pory w sieci sporą popularnością cieszą się memy „Meanwhile on Google+…”. Trzymamy kciuki, żeby taka popularność nie stała się udziałem Ello.
Na koniec kilka luźnych uwag z kilku godzin spędzonych na serwisie:
– słabo widoczny przycisk publikacji nowego wpisu (działa też kombinacja ctrl+enter);
– brak wbudowanego komunikatora zintegrowanego z serwisem;
– dziwny podział na „Friends” i „Noise”; – nie działają hashtagi;
– w wersji mobilnej nie działa sporo funkcji (pewnie przez wszechobecny drag & drop).
Jeśli w trakcie testowania wpadniemy jeszcze na jakieś nowości, dam znać 🙂